Babcia za dziadkiem, dziadek za ciotką, a na przyczepkę
Na temat trudnej sztuki usadzania gości przy stole weselnym pisaliśmy już w dwóch poprzednich artykułach z serii:
Po prawej mama, po lewej macocha
Nie sadzaj zięcia koło teściowej
Dziś prezentujemy ostatnie wskazówki, które pomogą Wam w takim rozmieszczeniu gości, by nikt nie czuł się pominięty czy obrażony, a wszyscy bawili się jak najlepiej.
Mieszanie rodzin
Niektórzy decydują się na mieszanie rodzin wychodząc z założenia, że wesele to świetna okazja, żeby krewni pani i pana młodego mogli się poznać i razem pobawić. Nie jest to chyba jednak do końca trafiony pomysł, co pokazują kolejne wesela z takim rozwiązaniem. W większości przypadków dane osoby będą się widziały pierwszy i ostatni raz w życiu, a w dodatku nie będą miały żadnych wspólnych tematów do rozmów. Zamiast integrować się, wszyscy będą siedzieli jak na szpilkach, próbowali znaleźć kolejne tematy do rozmów, a ostatecznie zapewne dostawią swoje krzesła do innego stolika. Przez wiele osób bowiem wesela są uznawane za zjazdy rodzinne i okazje do porozmawiania z dawno niewidzianymi krewnymi.
Zaglądnij gościom do metryki
Skrajnym przypadkiem tej zasady jest sadzanie według metryki. Czyli seniorzy przy jednym stoliku, osoby po 50 przy drugim, 30-latkowie przy kolejnym, itd. Ten sam rok urodzenia nie daje bowiem automatycznie tematów do rozmów. Ponadto pojawia się niebezpieczeństwo, że zostanie nam troje 20-latków i garstka dzieci w wieku 7-14 lat, posadzenie ich razem będzie dużym nieporozumieniem Jesteśmy pewni, że rodzeństwo nawet z kilkuletnią różnicą wiekową wolałoby siedzieć razem, niż na siłę być wciskanym w jakieś schematy i zmuszanym do nawiązywania znajomości z ludźmi o zupełnie innych poglądach i temperamentach, ale zbliżonej dacie urodzenia. Integrowanie gości z dwóch rodzin niech lepiej odbywa się przez wspólne zabawy, czy miejsca, w którym będzie można w ciszy siąść i porozmawiać, czyli np. stolik w ogródku lub na tarasie. Najprawdopodobniej najszybciej zintegrują się jednak stali bywalcy kącika palacza
Nie uszczęśliwiaj na siłę
Łączenie na siłę odnosi się także do znajomych pani i pana młodego. Niektórzy znajomi są wspólni, zazwyczaj jednak jest też garstka np. z jej szkoły średniej, czy jego studiów. Wtedy istnieje pokusa, żeby towarzystwo wymieszać. Taki ruch ma tutaj zapewne większą szansę powodzenia, niż w przypadku mieszania rodzin, jednak zastanówmy się, czy jednak nie posadzić obok siebie osób z jednej klasy, a w stoliku obok (lub na drugim końcu stołu) żaków z jednego roku, itd.
Najlepiej chyba rozdzielić pokolenia
Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest zdroworozsądkowe połączenie dwóch osi podziału, czyli my-tamci i młodzi-starzy. Pierwsza oś mówi o sadzaniu z jednej strony sali gości pana młodego, z drugiej rodziny pani młodej (czyli przeciwieństwo tego co opisaliśmy powyżej), druga została opisana powyżej, czyli łączenie w grupy osób w podobnym wieku. A więc: z jednej strony rzeczywiście sadzamy Kowalskich, z czego jeden stolik niech zajmie rodzeństwo ojca weselnego, drugi kuzynostwo, itd. Z drugiej przy jednym stole siedzą seniorzy Nowakowie, którzy chętnie poobgadują wszystkie wnuczęta, przy kolejnym ciocie chodzące razem na fitness, itp. Te przykłady pokazują, żeby nadal nie trzymać się sztywno metryki, ale pomyśleć raczej o możliwych o wspólnych tematach.
Mieszanka wybuchowa?
Jeszcze jednym eksperymentalnym rozwiązaniem (może być zastosowane przede wszystkim przy stołach okrągłych) jest sadzanie razem osób z jednej rodziny, ale mieszanie stołów Czyli np. rodzice weselni ze znajomymi obok drugich rodziców i ich współtowarzyszy. Teoretycznie, postępując według zasady, że im miejsce bliżej młodych, tym ważniejsze, wypadałoby stoły z seniorami stawiać zaraz przy prezydialnym. Pomyślmy jednak, czy sztywne przestrzeganie konwenansów jest konieczne (bo np. babcia, którą posadzimy kawałek dalej się obrazi). Może lepiej byłoby zadbać o to, żeby osoby starsze nie siedziały zaraz pod głośnikami, czy żeby ich stolik był blisko parkietu, wtedy dziadek z opuchniętym kolanem będzie mógł oglądać swoje bawiące się dzieci, a z drugiego końca sali na pewno nie fatygowałby się na parkiet.
Dzieci i palacze zintegrują się sami
Podobnie sprawa ma się z palaczami. Jeśli wiemy, że przy danym stoliku większość osób pali może lepiej umieśćmy go blisko wyjścia lub drzwi na taras. Tym samym (wiedząc, że będą oni często na ten taras wychodzili) nie sadzajmy obok babci, czy kuzynki z małym dzieckiem, żeby ich nie zawiało. A propos dzieci – dobrze byłoby pomyśleć o stoliku lub pokoju dla nich. Oczywiście nie chodzi o kilkumiesięczne maluchy, ale już kilkuletnie dzieci chętnie bawią się w swoim gronie. Można wtedy zamówić im specjalne menu, czy inne atrakcje. Ważne, żeby taki stolik był w widocznym miejscu aby rodzice mieli swoje pociechy na oku. Niezwykle ważne to zadbać aby jakimś cudem dzieci nie miały dostępu do alkoholu.
Niektórzy wpadają na pomysł aby osobny stolik mieli także samotnicy, czyli osoby, które na wesele przyjdą bez pary. Odradzamy takie rozwiązanie. Nie bawmy się w swatów. Tak naprawdę każdy bardzo szybko wyłapie kto jeszcze przyszedł sam i jeśli tylko ma ochotę, to zaproponuję wspólny taniec, czy pogawędkę.
Autor: Marta Polak