Zespoły weselne - muzyka-wesele.pl Zespoły weselne - muzyka-wesele.pl

Ekstremalne sesje ślubne: trend 2017?

Dodano: 08-05-2017
Ekstremalne sesje ślubne: trend 2017?
Chcecie pochwalić się zdjęciami ze ślubu? A może chodzi o piękne wspomnienia? Pewnie kiedyś opowiecie dzieciom, że jesteście tacy sami, jak dwójka zakochanych ze ślubnych fotografii: szaleni, kreatywni i bardzo odważni. Moda na nietypowe sesje ślubne wkracza w sezon 2017 dumnym krokiem. Zobaczcie, co to oznacza w praktyce.

Chcecie pochwalić się zdjęciami ze ślubu? A może chodzi o piękne wspomnienia? Pewnie kiedyś opowiecie dzieciom, że jesteście tacy sami, jak dwójka zakochanych ze ślubnych fotografii: szaleni, kreatywni i bardzo odważni. Moda na nietypowe sesje ślubne wkracza w sezon 2017 dumnym krokiem. Zobaczcie, co to oznacza w praktyce.

Zanim stanęli przed obiektywem, nie wystarczyło się pobrać. Potrzebny był rok (!) przygotowań, aby dać radę pozować w tak ciężkich warunkach. Czyli gdzie? Na Mount Everest. Ashley i James nie wystraszyli się ciężkich treningów, zimna i podejmowania ryzyka. Liczył się efekt. Same zdjęcia okazały się tak niezwykłe, że obiegły cały świat. Media zupełnie oszalały i… pozwoliły młodym osiągnąć kilka innych szczytów: satysfakcji, sławy (choć pewnie krótkotrwałej) i możliwości stania się inspiracją.

 

 

Realizacji wyzwania podjął się fotograf Charleton Churchill. Śmiało można powiedzieć, że dzięki niemu fotografia ślubna wzniosła się na wyżyny i to na wielu polach. W końcu pary młode stają przed wyborem: poddać się tradycyjnej, sentymentalnej sesji, czy zaszaleć? Wywołać dwa-trzy zdjęcia i postawić je na komodzie, czy chwalić się nimi przed całym światem i zawrzeć w nich nie tylko wspomnienie ślubu, ale również siły charakteru?

 

 

W tym sezonie nietypowe pomysły par młodych mają szansę spędzić sen z powiek fotografom, którzy nie koniecznie lubią się wychylać poza utarte schematy. Znajdą się jednak i tacy, którzy sami poszukają pary młodej, gotowej na wszystko. Charleton Churchill marzył o sesji na Mount Everest od 2011 roku. Nikt wcześniej tego nie dokonał i nikt wcześniej nawet się na to nie odważył.

 

 

Czy zrealizowanie ekstremalnej sesji zdjęciowej to jedynie przygoda i smak satysfakcji? W tym wypadku to również adrenalina, ogrom stresu i niebezpiecznych sytuacji. Jak opowiada sam Charleton:

Temperatury wahały się od -8 stopni do 10 stopni Fahrenheita, na wysokości 14 000 stóp. Ręce zamarzały mi błyskawicznie! Dłonie dosłownie paliły od zimna. Nie raz musiałem zacząć od nowa. Próbowaliśmy zatrzymywać ciepło ruszając się, jedząc zupę i pijąc gorące napoje. Oprócz mrozu, musiałem się uporać z zatruciem pokarmowym i brakiem snu. [cyt. za www.charletonchurchill.com]

 

 

Przeszkód było oczywiście więcej. Pan młody potrzebował tlenu (krytyczna noc!), warunki były wyjątkowo trudne, a na całą operację było szokująco mało czasu. Do tego wysokość  5200 m n.p.m., która nie sprzyja skupianiu się na roli modela. Jednak stało się - Ashley Schmeider i James Sisson są pierwszą parą, która może pochwalić się sesją ślubną na Mount Everest.

Warto było, bo zdjęcia wyglądają oszałamiająco, a cała operacja będzie chyba najbardziej szalonym wspomnieniem w życiu pary młodej.

Trudno jednak oprzeć się pokusie, żeby zapytać: czy to konieczne? Wspinanie się po górach (nie byle jakich!) i ryzykowanie życia dla kilku ślubnych zdjęć? Dodając przy tym, że projekt zawierał nie tylko samą SESJĘ, ale również to, co NAJWAŻNIEJSZE, czyli ślub! To może się wydać romantyczne i wyjątkowe, ale… może również umniejszać samą wartość mówienia sobie „tak”, rozumiejąc, co to słowo właściwie oznacza:

Kiedy przybyliśmy do bazy, powiedziano nam, że mamy 1 godzinę i 30 minut, aby coś zjeść, odbyć ceremonię, spakować się i wsiąść helikopter. Więc zjedliśmy, wypiliśmy, para się pobrała i ruszyliśmy w trasę. W godzinę! [cyt. za www.charletonchurchill.com]

 

 

Jeżeli takie akcje są dla was – możecie czerpać inspirację i szukać fotografów, którzy będą mieli równe samozaparcie w realizacji celów. Fantastyczne zdjęcia to pewnie nagroda, choć trzeba być przygotowanym również na krytykę. Mało kto rozumie łączenie ekstremalnych doznań ze ślubnym kobiercem. Z drugiej strony – każdy ma prawo do własnych upodobań.

 

 

Trend na nietypowe sesje ślubne nie jest absolutną nowością. Już w zeszłym roku szlaki przetarła urocza sesja ślubna pary, która pojechała aż na Islandię, aby wybrać najciekawsze plenery. Tu mniej było ryzyka i szaleństwa. Fotograf postawił po prostu na oszałamiającą przyrodę i poetyckość.

 

 

Islandia jako tło dla ślubnej pary zachwyca! Taką sesję można potraktować jako wymarzoną podróż poślubną, a zdjęcia z niej na pewno nie będzie zalegać w albumach. Czy za chwilę każdy fotograf będzie oferował wybranie się na sesję daleko, w najodleglejsze zakątki Polski i świata? Czy fotografia ślubna pozostanie pamiątką dla młodych, czy zupełnie osobną kategorią fotografii artystycznej? I ile to będzie kosztowało? Wszystko zależy cały czas od was. To przecież wasz wyjątkowy czas!

 

Powrót do listy
Top